Pewien nasz znajomy Ambroży (lvl 40+) nagle skonstatował, że jest w takim okresie swojego życia, w którym posadził nawet nie jedno, a kilkanaście drzew, wychował sześcioro dzieci oraz kupił dom w którym zamieszkał szczęśliwie z tą swoją zgrają.
Stał się zatem według popularnego powiedzenia „prawdziwym mężczyzną” i skoro wszystkie obowiązki zostały wypełnione, nic nie stoi na przeszkodzie, aby teraz popatrzeć w lustro i zapytać swoje odbicie co może zrobić dla siebie.
Stanął więc pewnego dnia i zapytał.
- Otóż mój drogi Ambroży; odpowiedziało lustro - powinieneś zacząć dbać o swoje zdrowie, aby mimo wieku w pełni sił witalnych usiąść kiedyś przy kominku, otoczony swą liczną dziatwą wraz dziatwą dziatwy oraz dziatwą dziatwy, dziatwy. Bo wszystko w życiu przemija, a rodzina zostaje, aby cieszyć twe stare serce.
W związku z tym, by nabrać tężyzny fizycznej, nasz A. kupił sobie rower szosowy i już pierwszego dnia jazdy na nim, złamał rękę oraz wybił bark
i dwa zęby jadąc trzydzieści kilometrów na godzinę po wiejskiej drodze gdyż zapomniał, że tzw. szosówka ma bardzo charakterystyczne wąskie opony, które dzięki budowie są świetne do rozwijania dużych prędkości, a z drugiej strony nie mają praktycznie żadnej sprawności terenowej, czyli krótko mówiąc niewielka szczelina zmienia się w morderczą pułapkę. 🚲
Na szczęście nie zniechęciło go to w żadnym stopniu, obecnie wraz ze odchowanymi dziatkami bierze udział w triathlonach i innych imprezach sportowych, schudł, odmłodniał o dekadę i nie zamierza szybko siadać koło wspomnianego kominka.
Tak trzymać!
Jak twierdzi ekspert z Państwowego Instytutu Ekonomicznego; gdyby co druga osoba, która nie jest aktywna fizycznie, zaczęła regularnie uprawiać sport, przełożyłoby się to na co najmniej 11 tys. zawałów mniej, 2,2 tys. mniej zachorowań na nowotwór jelita grubego czy 1,5 tys. mniej przypadków raka piersi. A przecież WHO jako minimalny poziom aktywności fizycznej określa zasadą 3x30x130 – minimum trzy razy na tydzień, po 30 minut, z tętnem na poziomie 130 uderzeń na minutę.
Analiz ile Polacy uprawiają sportu jest tyle ilu analityków. Niemniej jednak, bez względu na to jaka jest prawda, nie do podważenia są gimnastyczne widoki z parków i ścieżek rowerowych. Co dzień widzi się ogromną ilość biegaczy, rowerzystów i rolkarzy.
Na siłowniach jest regularny tłok, a na miejskich basenach rzadko można sobie popływać samotnie na torze.
W niedziele i święta, na popularnych trasach panuje ścisk, bo wybierających się na przejażdżki całymi rodzinami, czy ze znajomymi jest wielu. W Tatrach na modnych szlakach, nierzadko panuje ruch tzw. „perystaltyczny”, bo jest tylu chętnych do zdobywania szczytów.
Ale dlaczego o tym piszemy? Bo skoro spotsmenów przybywa, polecamy specjalnie dla nich taki oto produkt:
UBEZPIECZENIE SPORTOWE NNW.
Jest to pomoc dla sportowców (którzy uprawiają sport amatorsko, wyczynowo lub zawodowo), trenerów oraz innych osób związanych ze sportem.)
Ubezpieczenie to może być indywidualne lub grupowe, np. dla członków klubów sportowych, fundacji i stowarzyszeń.
Jeśli w wyniku nieszczęśliwego wypadku Twoje zdrowie znacznie się pogorszy, będzie wypłacone odszkodowanie. Dzięki temu będziesz mógł opłacić np. leczenie czy rehabilitację. W przypadku Twojej śmierci pieniądze dostaną Twoi bliscy. Otrzymasz również pakiet usług assistance w Polsce. np. wizytę domową lekarza czy osobę, która pomoże Ci
w prowadzeniu domu, np. zrobi zakupy.
Nasz bohater Ambroży nie przejął się wypadkiem, który mógłby być poważniejszy w skutkach, a jedynie na kilka tygodni unieruchomił go
w domu. Wypłacono mu stosowne świadczenia i po rekonwalescencji wrócił do jazdy na nowej kolarzówce. A co by było gdyby?