Jeśli przemknęła Wam myśl o ubezpieczeniu zdrowotnym, lub abonamencie medycznym, to dla łatwiejszego przyjęcia tematu, przed wami tekst o teleporadach w praktyce.
Przeczytacie go w 2 minuty.
"Otóż łupie mnie w okolicach trzustki.
Cóż, PESEL wskazuje już dawno, że ma prawo łupać także i w innych częściach ciała.
Otwieram czem prędzej Internet i wpisuję objawy.
Wyniki które wyskakują, jeżą włos na czaszce.
Według mądrych stron, powinnam mieć żółtaczkę, cholestazę, torbiele, nowotwór, zwapnienia, chorobę Addisona-Biermera, i w właściwie nie wiadomo dlaczego jeszcze żyję i chodzę po tym świecie.
Sieć dodatkowo podsuwa mi świetne rozwiązania na te choroby:
Reklamę znachora praktykującego na wschodnich rubieżach oraz
fantastyczny środek na wszystkie dolegliwości - olejek z endemicznego kwiatu storczyka rosnącego w środku Amazonii za jedynie 499,99 pln do picia i wcierania.
Na takie rady, nie zamierzam kontynuować szukania rozwiązań w sieci, bo mogę oprócz w/w chorób nabawić się także nerwicy i stanów lękowych. Świetne narzędzie jakim jest Internet wykorzystam inaczej.
Ze względu na to że mam ubezpieczenie zdrowotne w jednym z Towarzystw Ubezpieczeniowych, loguję się na ich stronie która organizuje teleporady.
Logowanie zajęło mi 36 sekund.
Słownie trzydzieści sześć sekund.
Okazało się, że mój (stary) pesel, jest w ich bazie i nie musiałam nic więcej wpisywać, ani udowadniać, że jestem ich klientem.
Następnie kliknęłam w guzik na którym było napisane: Umów Wizytę
Na początek wyskakuje okno w którym widnieje prośba:
Opisz dolegliwości.
Skoro tak, to fantazja mnie poniosła i wpisałam, że mnie łupie i że na bank mam żółtaczkę, cholestazę, torbiele, nowotwór, zwapnienia itp.
Następnie należy wybrać specjalizację lekarza. Jeśli zaistniałyby wątpliwości, zawsze można wybrać internistę który skieruje cię do odpowiedniego specjalisty.
Potem trzeba wybrać kanał kontaktu.
Introwertycy mogą wybrać Czat lub rozmowę przez telefon.
Ekstrawertycy mają do wyboru rozmowę przez telefon lub wideo rozmowę.
Jako że nie umiem do końca się określić, wybrałam rozmowę przez telefon.
Ostatnim punktem jest wybranie terminu kontaktu.
W umówionej godzinie zadzwonił telefon, gdzie przemiły automat powiedział, że za dziesięć minut zadzwoni Lekarz.
Punktualnie po wskazanym czasie, z tego samego numeru telefonu zadzwoniła jeszcze bardziej miła niż automat Pani Doktor, z którą rozmawiałam dokładnie 6 minut i 32 sekundy.
Po tym czasie miałam już na Mailu skierowanie na badania, aby sprawdzić czy cierpię na: żółtaczkę, cholestazę, torbiele, nowotwór, zwapnienia itp.
Całość trwała około półtorej godziny, nie ruszając się z krzesła."
Nie bój się teleporady! Chyba że lubisz siedzieć w zatłoczonej przychodni.
PS. Jestem zdrowa jak koń. Trochę starszawy, ale zawsze koń.